Myślisz, że jak na Facebooku odgrywasz księżniczkę, to nikt nie zauważy, że tak naprawdę, jesteś zwykłą wieśniarą?
... Wstałam dziś około jedenastej,
doprawdy, nie ma potrzeby, aby zrywać się wcześniej, zjadłam
ekologiczno - bioniczne śniadanie, złożone z owoców zmielonych
razem ze skórkami, w specjalnym, zajebistym blenderze; Po czym
wzięłam długą relaksującą kąpiel, z obowiązkowym kieliszkiem
szampana i świeczkami porozstawianymi tu i ówdzie... Następnie
założyłam swój ulubiony, zajebisty szlafrok ze skóry leoparda i
dałam złożone z holistycznych składników, zajebiste śniadanie
moim kotom. Później odpisałam moim fanom na "fanpejdżu"
i zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Make up, dressing i
takie tam. Zaraz po tym, jak zakończyłam mój shopping, z małą
przerwą na lancz i bio - kawkę, musiałam przygotować dinner dla
mojego bojfrienda. Oczywiście ekologiczny i bio... Na fotkach
możecie se zobaczyć. W ogóle, to warzywa dostarcza mi taka
specjalna firma, one są świeże i ekologiczne. Wiadomo, że są
droższe, ale przecież są lepsze, no i przywożą mi je na miejsce!
Dwie marchewki, pół buraka (takiego czerwonego, nie pamiętam jak
się nazywa), cztery liście sałaty, trzynaście nitek szczypiorku,
dwie rzodkiewki, ogórek. Wszystko dostarczają pod same drzwi!
Naprawdę wspaniałe to jest.
Kolacja, ze skrzypcami, Fridą i
kieliszkiem wina. Wieczorna kąpiel w wannie wypełnionej płatkami
róży. Zajebiście...
Czy wy naprawdę wierzycie, że tak
wygląda dzień przeciętnej posiadaczki konta na fejsbuku,
instagramie, czy tłiterze? Że czyta literaturę piękną do
kolacji, a każdy posiłek popija dobrym winem? Że ma koty i służbę,
a dnie spędza na słuchaniu analogowych płyt Edith Piaf i układaniu
kwiatów w licznych, porozstawianych po jej sześćdziesięciopokojowym
mieszkaniu, wazonach?
Otóż nie.
To wszystko wygląda mniej więcej tak,
jak na rysunku, który znalazłem gdzieś w internecie...
No tak, "chillowanko z Luną, Nabokov i sex on the beach & niedzielny chilling"... Ale co to jest właściwie ten fejsbuk?
Najprostsza odpowiedź - to coś, bez
czego współcześni młodzi ludzie nie potrafią funkcjonować.
Zabierzcie im fejsbuka, a skonają w konwulsjach w ciągu dwudziestu
czterech godzin.
Mówiąc inaczej, jest to miejsce,
które umożliwia pokazywanie całemu światu waszego śniadania. Czy
wy naprawdę myślicie, że kogoś to interesuje? Oczywiście,
dostaniecie pewnie parę lajków, ale wyłącznie od osób, które
też lubią pokazywać swoje śniadanie i dadzą wam lajka, bo sami
również liczą, że go dostaną od was. Ponadto jest jeszcze kilku waszych
znajomych, którzy są wśród waszych "przyjaciół" i
wypada im napisać coś w rodzaju - "wow", albo
"zajebiste". Obawiam się jednak, że to już wszystko.
Nikogo więcej nie obchodzi, co jedliście wczoraj na kolację, co
robiły wasze koty, jaką książkę czytaliście i jakie przy tym
piliście wino. Zwłaszcza, że tej książki tak naprawdę nie
przeczytaliście i nigdy nie przeczytacie, a wino było tylko do
zdjęcia, bo bardziej wolicie się napić piwa prosto z gwinta, albo wódki.
I nie oszukujcie siebie i innych, że
fejsbuk jest pożyteczny też w wielu innych rzeczach, bo narażacie się na śmieszność. Komunikacja? Proszę was... Mamy telefony,
skejpa, maile, więc ten argument do mnie nie trafia. Zwłaszcza, że
jak będę czegoś od was potrzebował, to nie będę się
zastanawiał, czy akurat macie odpalonego fejsa i czy wiadomość
dotarła. Prościej jest zadzwonić, albo wysłać smsa...
Można tam przechowywać swoje zdjęcia
i dzielić się nimi z przyjaciółmi... Bardzo mi przykro, ale nie
kupuję tego. Najbezpieczniejsze miejsce na zdjęcia, to pudełko po
butach, a jeśli mówimy o wersji cyfrowej, to mój własny twardy
dysk, albo dla pewności dwa twarde dyski, z czego jeden
przechowujemy w pudełku po butach. Gdy będę chciał pokazać moje
zdjęcia przyjaciołom, albo rodzinie, to spotkam się z nimi i sobie je pooglądamy,
popijając kawkę, albo coś mocniejszego. Jeśli będę chciał
pokazać je komuś, kto jest daleko, wyślę mu je mailem. Nie mam
potrzeby "dzielenia się" czymś, co jest dla mnie ważne,
z połową świata.
Komunikaty i ogłoszenia? A po co? Są
od tego telefony i poczta, a instytucje takie jak zakład pracy,
szkoła, czy uniwersytet, mają swoje strony, gdzie można w dowolnej
chwili sprawdzić aktualności i dowiedzieć się wszystkiego, czego
nie da się załatwić telefonem.
Jeszcze coś?
Niektórzy mówią, że na fejsbuku
można pograć w różne gry. A co to, już nie macie gdzie grać?
Pomijając wątpliwą wartość tych "gier" i dwadzieścia
miliardów reklam, od których trzeba się opędzać, jak od
natrętnych much, można przecież grać bez fejsbuka. A że z
innymi? Od tego są gry sieciowe... No nie da się w żaden sposób
usprawiedliwić grania na fejsbuku, ze wszystkimi jego
uciążliwościami, kiedy można to robić w inny sposób...
c.d.n.




Komentarze
Prześlij komentarz