Najbardziej opłacalny zawód w Polsce? Bycie Natalią Siwiec...
Co to są celebryci? No cóż...
Wygląda na to, że powiedziano i napisano na ten temat już sporo,
ale w polskiej "przestrzeni publicznej" to słowo występuje
od całkiem niedawna. Przed rokiem 2010, na przykład w
wyszukiwarkach internetowych, to słowo było praktycznie nieznane. I
znów, jak to u nas, wszyscy rzucili się na "celebrytyzm",
jak łysy na grzebień. Bo pisał przecie Mickiewicz...
... Ach, ja pamiętam czasy, kiedy
do Ojczyzny
Pierwszy raz zawitała moda
francuszczyzny!
Gdy raptem paniczyki młode z
cudzych krajów
Wtargnęli do nas hordą gorszą od
Nogajów,
Prześladując w Ojczyźnie Boga,
przodków wiarę,
Prawa i obyczaje, nawet suknie
stare.
Żałośnie było widzieć
wyżółkłych młokosów,
Gadających przez nosy, a często
bez nosów,
Opatrzonych w broszurki i różne
gazety,
Głoszących nowe wiary, prawa,
toalety.
Miała nad umysłami wielką moc ta
tłuszcza;
Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród
przepuszcza,
Odbiera naprzód rozum od obywateli.
I tak mędrsi fircykom oprzeć się
nie śmieli,
I zląkł się ich jak dżumy jakiej
cały naród,
Bo już sam wewnątrz siebie czuł
choroby zaród.
Krzyczano na modnisiów, a brano z
nich wzory;
Zmieniano wiarę, mowę, prawa i
ubiory...
... Jeśli kto i czuł wtenczas, że
polskie ubranie
Piękniejsze jest niż mody obcej
małpowanie,
Milczał; boby krzyczała młodzież,
że przeszkadza
Kulturze, że tamuje progresy, że
zdradza!
Taka była przesądów owoczesnych
władza!
Owoczesnych? Jak wielkim
pisarzem i mądrym człowiekiem był Mickiewicz. Wprawdzie w życiu
prywatnym nie był wzorem cnót i najporządniejszym człowiekiem,
ale nie przeszkodziło mu to pisać wprost genialnie i jak się
okazuje, ponadczasowo.
Przecież wystarczy zmienić
nieco język, dostosować go do współczesnych standardów i mamy
wypisz wymaluj obraz naszej rzeczywistości. Pojawiły się skądś
całe hordy "wykształconych i postępowych Europejczyków",
którzy wyśmiewają naszą wiarę, naszą tradycję i wprowadzają
nowe "zasady", jak homoseksualizm i transwestytyzm na
miejsce normalnej rodziny, przeróżne "hejty, lajki, lancze i
mainstrimy" na miejsce polskich słów, różowe koszule i
makijaż dla "facetów"... A jeśli ktoś się ośmiela
protestować, przypuszczają wściekły atak we wszystkich dostępnych
mediach, wyzywając opornych od "hejterów, ciemniaków,
homofobów", ociekając jadem, plują, że "tamuje się
postęp (progresy), przeszkadza kulturze (europejskiej), a ci, którzy
nawet nieśmiało stawiają opór, i tak "zmieniają wiarę
mowę prawa i ubiory" bo zwyczajnie boją się o
przetrwanie.
No i skoro o przetrwaniu mowa,
to właśnie jedynym sposobem na przetrwanie i to w luksusowych
warunkach, w tym zdegenerowanym i zrujnowanym kraju, jest bycie
politykiem, złodziejem, bandytą, albo celebrytą (pierwsze trzy
grupy właściwie przenikają się tak bardzo, że stanowią jedno).
Prawdopodobnie dlatego w Polsce jest tak dużo polityków, złodziei
i celebrytów. Spójrzcie na te bogate centra miast, spójrzcie na te
zamknięte, strzeżone osiedla z apartamentami, w których kibel ma
powierzchnię równą przeciętnej kawalerce (będącej
niedoścignionym marzeniem wielu z was). Popatrzcie, kto siedzi w
najdroższych knajpach w centrum Warszawy, Krakowa, czy niektórych
kurortów nadmorskich. Kto wynajmuje najbardziej luksusowe kwatery w
hotelach położonych nad samym morzem, kto się bawi na dyskotekach
w najbardziej ekskluzywnych klubach, pije najlepsze alkohole i
rozbija najfajniejszymi brykami... Oczywiście są to złodzieje
(czasami w dresie, czasami w garniturze), cwaniaki żyjące nie
wiadomo z czego, politycy, no i celebryci.
Polskie tandetne seriale, które
zostały stworzone specjalnie po to, żeby różne Cichopki,
Królikowskie, Musiały i inne Trybsony miały z czego żyć, są
wiernym odzwierciedleniem życia, które toczy się w wyizolowanym z
rzeczywistości świecie, który istnieje gdzieś daleko od
prawdziwej Polski i zwykłych ludzi mających swoje zwykłe problemy.
Dzieje się tak właśnie dlatego, że te typy co je tworzą, nie
znają innego życia. Wydaje im się, że największym problemem
kobiety ubranej w żakiet jest wybór restauracji, w której ma zjeść
biznesowy lancz z przyjaciółmi. W tym świecie nie ma problemów z
pracą, wykształcenie się opłaca, a kredyty nie są takie
straszne. Znalezienie własnego domu sprowadza się do wyboru
najkorzystniejszej lokalizacji, a takie rzeczy jak rachunki, czy
długi, w ogóle nie istnieją. Sęk w tym, że zaharowani, zadłużeni
i umęczeni ludzie, nie mają nic innego. Nie oferuje się im nic,
poza tymi durnymi serialami i głupawymi programami rozrywkowymi,
żywcem przeniesionymi na nasz rynek z Zachodu. Tyle, że jest
różnica między Brytyjczykiem, czy Niemcem, który po niezbyt
męczącej i dobrze płatnej pracy, ze szklaneczką dobrego piwa
rozsiądzie się przed swoim dziewięćdziesięcio calowym
telewizorem i patrzy na te głupoty, a Polakiem, który na dobrą
sprawę nie ma na nie czasu, a jeśli ma, to patrzy na ten
wyimaginowany świat i wzdycha do siebie - Boże, jak ja bym chciała
(chciał) tak żyć...
Nie mają tego problemu dzieci
celebrytów. Mamusie i tatusiowie upychają ich, gdzie się tylko da
i dochodzi już do takich jaj, że program kulinarny jest
"prowadzony" przez nastolatka, którego talent sprowadza
się do posiadania fryzury a la Dżastin Bieber i byciu synem
Steczkowskiej. Podobnie zaczynał niejaki Maciej Dowbor, który był
(i jest) tak beznadziejny, że aż żenujący, no ale mamusia go
"upchnęła" w telewizji i już jakoś w niej został.
Niestety to się dzieje cały czas. Co rusz w jakiejś telewizji
śniadaniowej jest prezentowane kolejne "cudowne dziecko",
które oczywiście za chwilę będzie miało swój program, swojego
fanpejdża i swoją "ściankę", na której będzie
pozowało do kamer.
W sumie... Można powiedzieć - nic dziwnego. Nie ma w tym nic złego, że rodzice próbują zapewnić przyszłość swoim pociechom i że pewnie Wy byście zrobili na ich miejscu podobnie. Tak, tylko nie zapominajcie, Wy nie jesteście na ich miejscu, a wasze dzieci nie będą miały najmniejszej szansy na osiągnięcie sukcesu, choćby nie wiem jak się wykształciły i jak ciężko harowały. Chyba, że wyjadą za granicę, czego pewnie byście nie chcieli...
W sumie... Można powiedzieć - nic dziwnego. Nie ma w tym nic złego, że rodzice próbują zapewnić przyszłość swoim pociechom i że pewnie Wy byście zrobili na ich miejscu podobnie. Tak, tylko nie zapominajcie, Wy nie jesteście na ich miejscu, a wasze dzieci nie będą miały najmniejszej szansy na osiągnięcie sukcesu, choćby nie wiem jak się wykształciły i jak ciężko harowały. Chyba, że wyjadą za granicę, czego pewnie byście nie chcieli...
Dzieci tych darmozjadów nie
muszą nigdzie wyjeżdżać. Mają zapewnioną najdroższą prywatną
szkołę, prywatnych nauczycieli języków obcych, nianie i wygodne
próżniacze życie, bez względu na to, co będą robić. Sęk w
tym, że one nie będą musiały nic robić. Są wychowywane tak,
żeby umieć korzystać ze wszelkich wygód, brać z życia wszystko,
nie dając niczego nikomu, pozować na ściance i udzielać wywiadów.
Rosną kolejni bezczelni, aroganccy celebryci i świat się kręci.
Skąd się wzięło powiedzenie "bananowa młodzież"?
Wilanów, Sadyba, Konstancin i Chmielna w Warszawce, to znane miejsca
ich występowania. Mają bogatych rodziców, żadnego limitu kasy,
ubierają się w najdroższe ciuchy i ogólnie uważają się za
kogoś lepszego od innych. To oni przeważnie tworzą "środowisko"
znane z seriali. A skąd ich starzy mają tyle kasy? Bo są
politykami, rodzinami polityków, złodziejami, albo celebrytami.
Klasa złodziejsko próżniacza.
Oczywiście gdyby któreś z nich przeczytało tego bloga, posypałyby się "hejtery" i oskarżenia, że jestem po prostu kolejnym życiowym nieudacznikiem, który nie poradził sobie w życiu i zawiść (hejt) go zżera. Otóż nie. Ja sobie poradziłem i moje dzieci, które są już dorosłe, też muszą sobie radzić. Ale żeby przeżyć, muszą ciężko pracować, bo ich ojciec nie jest takim sukinsynem i złodziejem, jak starzy "bananów". Oczywiście nie mam prawa nazywać tak wszystkich, którzy mają pieniądze, niektórzy rzeczywiście na nie uczciwie zapracowali. Niemniej jednak w Polsce tacy uczciwi ludzie stanowią bardzo niewielki procent, ponieważ to państwo robi wszystko, żeby im uprzykrzyć życie, jak się tylko da, więc można przyjąć, że zostali nieźle przetrzebieni i występują jako gatunek ginący.
W krajach bogatych, takich jak Niemcy, Wielka Brytania, czy Ameryka, jeśli się kształcicie i ciężko pracujecie, a wasza inteligencja nieco przewyższa inteligencję osła, to jesteście bogaci i nie musicie się martwić o przyszłość swoich dzieci. W Polsce to nie doprowadzi was do niczego. Dyplom jest nie wart kawałka papieru na którym został wydrukowany, bo i tak jedyna praca, którą znajdziecie, to będzie "posada" w magazynie, albo w fabryce z pensją 1600zł miesięcznie. Te "korpo", o których mówią "wykształcone suki z wielkich miast" są zarezerwowane dla "swoich ludzi". Praca jest i tak bardzo ciężka, a po kilku miesiącach i tak was wyrzucą i przyjmą innych, który dadzą z siebie więcej. Za 1600zł miesięcznie. Naprawdę dobra praca jest możliwa tylko i wyłącznie, jeśli macie dobre znajomości. Dziś, żeby dostać np pracę sprzątaczki w tzw budżetówce (jedyna, która gwarantuje 1600zł miesięcznie i jaką taką pewność jutra), trzeba mieć znajomości i plecy szerokie, jak boisko do piłki nożnej. Sprzątaczki!
Oczywiście gdyby któreś z nich przeczytało tego bloga, posypałyby się "hejtery" i oskarżenia, że jestem po prostu kolejnym życiowym nieudacznikiem, który nie poradził sobie w życiu i zawiść (hejt) go zżera. Otóż nie. Ja sobie poradziłem i moje dzieci, które są już dorosłe, też muszą sobie radzić. Ale żeby przeżyć, muszą ciężko pracować, bo ich ojciec nie jest takim sukinsynem i złodziejem, jak starzy "bananów". Oczywiście nie mam prawa nazywać tak wszystkich, którzy mają pieniądze, niektórzy rzeczywiście na nie uczciwie zapracowali. Niemniej jednak w Polsce tacy uczciwi ludzie stanowią bardzo niewielki procent, ponieważ to państwo robi wszystko, żeby im uprzykrzyć życie, jak się tylko da, więc można przyjąć, że zostali nieźle przetrzebieni i występują jako gatunek ginący.
W krajach bogatych, takich jak Niemcy, Wielka Brytania, czy Ameryka, jeśli się kształcicie i ciężko pracujecie, a wasza inteligencja nieco przewyższa inteligencję osła, to jesteście bogaci i nie musicie się martwić o przyszłość swoich dzieci. W Polsce to nie doprowadzi was do niczego. Dyplom jest nie wart kawałka papieru na którym został wydrukowany, bo i tak jedyna praca, którą znajdziecie, to będzie "posada" w magazynie, albo w fabryce z pensją 1600zł miesięcznie. Te "korpo", o których mówią "wykształcone suki z wielkich miast" są zarezerwowane dla "swoich ludzi". Praca jest i tak bardzo ciężka, a po kilku miesiącach i tak was wyrzucą i przyjmą innych, który dadzą z siebie więcej. Za 1600zł miesięcznie. Naprawdę dobra praca jest możliwa tylko i wyłącznie, jeśli macie dobre znajomości. Dziś, żeby dostać np pracę sprzątaczki w tzw budżetówce (jedyna, która gwarantuje 1600zł miesięcznie i jaką taką pewność jutra), trzeba mieć znajomości i plecy szerokie, jak boisko do piłki nożnej. Sprzątaczki!
Czy mieści się wam to w
głowie? Widzicie to wszystko? Jasne że widzicie. A jednak
najbardziej popularnymi i "lubianymi" ludźmi w Polsce
wciąż są celebryci... Siwiec, Szulim, Młynarska, jacyś geje,
Rafalala (cokolwiek toto jest) i tym podobne...



Komentarze
Prześlij komentarz